Powikłane tajemnice

Data:
Ocena recenzenta: 5/10

O czym jest ostatni film Scorsese pod tytułem "Wyspa tajemnic", nie wiem. Czego oczekiwałem, co chciałem zobaczyć? Chciałem zobaczyć sprawnie wyprodukowany thriller osadzony w latach 50, dobrze zagrany, z ciekawym pomysłem, trzymający w napięciu. Niestety ten film taki nie jest.

O ile do aktorstwa raczej nie można mieć zarzutu - Di Caprio, von Sydow, Kingsley są zbyt starymi wyjadaczami, żeby popełnić taki błąd. Największym problemem tego filmu jest brak konkretnego kierunku. I tak mamy tu agenta federalnego, którego nawiedzają duchy, rzekomy spisek kryminalny, oraz problem zakładu psychiatrycznego.

Oglądając ten film na myśl przyszły mi trzy inne: „Lot nad kukułczym gniazdem”, „Gothica” i , ”Uśpieni”. Niestety o ile każdy z tych filmów był jakiś - zawierał się w kanonie gatunku - psychologiczny(alegoryczny), straszydło, film sensacyjno-psychologiczny, to Scorsese nie stworzył żadnego spójnego przekazu.

Oprócz mieszaniny gatunków, otrzymujemy także mieszaninę pomysłów - ludzie z zaburzeniami psychicznymi nie zauważający ich („Szósty zmysł”), czy ogólna wizja kontroli nad człowiekiem i ciągłej manipulacji nim („Truman show”).

Tak jak napisałem wcześniej, do aktorów nie mam żadnych zastrzeżeń, tak niestety nie jest już z innymi technicznymi aspektami tego filmu. Można to chyba podsumować w następujący sposób:


  1. muzyka - po za muzyką klasyczną, która jest odtwarzana z płyty gramofonowej, to jej w ogóle nie pamiętam. Jakby jej nie było.

  2. zdjęcia - zupełnie nie wykorzystane możliwości jakie stwarza klimat lat 50, oraz prawie dzika wyspa leżąca w zatoce bostońskiej, a po pierwszej scenie na promie, czy scenie rozmowy z doktorem Naehring'iem w forcie liczyłem, że to będzie budowało klimat tego filmu.

  3. efekty specjalne - moim zdaniem na poziomie filmu z z lat pięćdziesiątych - widać to szczególnie podczas jazdy Teddy'ego z naczelnikiem, kiedy to niczym w "Makbecie" rusza się las, a nie samochód.

Gdybym nie wiedział, że to Scorsese, w życiu bym nie pomyślał. Zawiodłem się bardzo, moim zdaniem ten film jest mocno przeciętny 4,5.

Zwiastun:

Och, muzyka w scenie, w której detektywi wjeżdżają na teren zakładu psychiatrycznego, od razu wprowadza nastrój. Nie potrafiłabym jej zanucić, ale doskonale pamiętam, że była. :)

Ujęcia klifów w zimnych szarościach też są nie do pogardzenia, zdjęcia mi się podobały.

ja tak jak napisałem, właściwie nie pamiętam muzyki, nie jestem pewien nawet czy to co było podczas rozmowy w forcie było Mahlerem, czy nie (choć jeżeli tak było to zapamiętałem to raczej dlatego, że padło nazwisko kompozytora)

Nie wyraźna muzyka pewnie była by nie zauważalne, gdyby sam film był dobre, ale niestety - nie tym razem

Dodaj komentarz